Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Generał Lamoricière

Ze wspomnień Pauliny Wilkońskiej:

W tym samym podobno roku [1849] przejeżdżał jenerał Lamoricière z żoną przez Warszawę, jadąc do Petersburga, i zatrzymał się przez dni parę w Hotelu Angielskim, budząc ciekawość i zajęcie ogólne.

W żartobliwej pogadance zrobił Włodzimierz Wolski zakład z kilku znajomymi, że rozmówi się z jenerałową. Pośmiano się. Zakład stanął, a wszyscy byli pewni, że go przegra.

Nazajutrz wybrał się w eleganckim ubraniu, z dwoma świadkami, do hotelu, a mając dar powierzchowności, wyglądał pokaźnie wcale. Wiedział od szwajcara, że jenerałowa podobno do kościoła pojechać miała. Kareta zaszła; niezadługo służba na piętrze drzwi od salonu otworzyła; zaszeleściły suknie jedwabne i ukazała się pani Lamoricière w pięknej toalecie paryskiej. Wolski zbiega z eleganckim ruchem po wschodach, dotyka się przebiegając, niby to nieumyślnie, sukni schodzącej damy, zrywa kapelusz z głowy, jakby ulękły nagle, i z nader grzecznym salonowym wyrazem, ładną francuszczyzną, przeprasza za niezgrabność swoją. Jenerałowa zatrzymuje się także i odpowiada uśmiechnięta wdzięcznie; Wolski coś tam jeszcze nader zręcznie powiedział; jenerałowa odpowiada znowu; po czym Wolski skłonił się z uszanowaniem. Jenerałowa schodzi. Wolski towarzyszy jej aż ku drzwiom hotelu. Jenerałowa wsiada do karety; obejrzała się raz jeszcze. Wolski z uszanowaniem pokłonił się znowu i znowu skinęła mu grzecznie z uśmiechem.

Rozumie się, że zakład wygrał jak najzupełniej.

W dni parę potem byłam u Wójcickich i mówiliśmy o tym zręcznym żarciku poety.

— Ha! — ozwał się pan * — druga anegdotka obiegająca o jenerale Lamoricière po Warszawie jest mniej zabawną.
— Cóż takiego? — zapytałam.

— Jenerałowie rosyjscy obwozili go po Cytadeli, której przyjrzał się uważnie bardzo i z głęboką świadomością. Odbył jak najściślejszy przegląd całej fortyfikacji, położenia zewnętrznego i dalszej nawet okolicy, za pomocą szkieł doskonałych. A następnie wytknął jakieś szczególniej słabe miejsce i twierdzenie swoje wykazał. Dnia następnego wyjechał; zaraz nazajutrz inżynierowie forteczni bezzwłoczną zajęli się pracą, by błąd wskazany naprawić.

Anegdotka ta stała się głośną i powszechną. A o ile jest prawdziwą? Nie wiem.

14 I 2014 # # # # #

Wolski z Syrokomlą

Warszawski obrazek z Ciurów Wiktora Gomulickiego:

Sielski znalazł się raz przy wieczerzy w zamożnym mieszczańskim domu w towarzystwie siwego, poważnego jegomości, który wziął w szczególną opiekę jego kieliszki. Napełniał je z coraz innych butelek, pilnując, aby przez chwilę nawet nie były puste.

Poeta nie mógł pojąć, skąd się bierze przesadna uprzejmość sąsiada — aż on nagle, poruszywszy białymi wąsami w dwuznacznym uśmiechu, tak przemówił:

Nie wiesz zapewne, panie bdziu, jakie było zaznajomienie się Wolskiego Włodzimierza z Syrokomlą. Opowiem ci, a że jesteś, panie bdziu, młody poeta, interesować cię to powinno. Otóż, uważasz, na rogu Trębackiej i Koziej był podówczas szynk, przez całą noc nie zamykany. O piątej rano rżnie, panie bdziu, Syrokomla z Koziej, gdzie stał w Hotelu Saskim; z Trębackiej znowu wali Wolski, który, jak ci pewno wiadomo, nigdzie nie mieszkał i nigdy nie sypiał. Obaj zataczają się — obaj są, jak się to mówi: w natchnieniu. Na samym rogu wpadł jeden na drugiego. “Jestem, panie bdziu, Syrokomla” — i kapelusza uchyla. “A ja Wolski” — odpowiada drugi i ręce do kieszeni wsadził. Pomilczeli trochę… “Jaką pijesz, Litwinie?” — pyta raptem Wolski. “Miętówkę. A ty, koroniarzu?” — “Alembik numer czwarty”. Wzięli się pod ręcę i weszli, panie bdziu, do szynku.

Poważny jegomość sięgnął po nową butelkę, napełnił kieliszek Karola mimo jego wymawiań się, potem poklepał go znacząco po ramieniu. — Wszyscy tacy wy…. pppoeci!

25 XI 2013 # # #